Recenzja gry “Terrorscape”
Data wydania: 2024
Liczba graczy: 2-4
Czas gry: 30-45 min
Sugerowany wiek: 14+
Wydawca: Galakta
BGG: Terrorscape
Główne mechaniki: ukryte ruchy, dedukcja, rzuty kością, zarządzanie ręką
Głupawy mięśniak, dzielny przywódca grupy, seksowna blondi, czy zastraszony kujon – te stereotypowe postacie z reguły wchodziły w skład ekipy, na którą czyhał seryjny morderca w popularnych filmach grozy lat 80′, zwanych również “slasherami”. Niespodziewająca się niczego grupka trafiała w ustronne miejsce, które miało stać się ich areną zmagań z szaleńcem. Zemsta, osobiste pobudki, żądza krwi? Motywy były nie ważne. Liczyło się aby krew lała się często i gęsto, a sposoby umierania były jak najbardziej wyrafinowane. Podobne motywy znajdziemy w niedawno wydanej przez Galaktę grze “Terrorscape”, gdzie grupka nieszczęśników stara się uciec przed bezwzględnym mordercą. Czy opór ma sens? Wejdźmy do nawiedzonej rezydencji i przekonajmy się!
Ogólny Zarys
W pewien deszczowy dzień grupa pechowych podróżników trafia do opustoszałej posiadłości, gdzie szukają schronienia. Nie wiedzą jeszcze, że jest ona siedzibą żądnego krwi szaleńca. Od momentu przekroczenia progu rozpoczyna się ich walka o przetrwanie. “Terrorscape” to asymetryczny tytuł, w którym jeden gracz wciela się w mordercę, a pozostali w ofiary na które będzie polował.
Zasady i Rozgrywka
Rozgrywka toczyć się będzie po obu stronach epickiej makiety odwzorowującą nawiedzony dwór, w którym utknęli nasi nieszczęśnicy. Makieta spełnia nie tyle funkcje zasłonki co posiada ukrytą wieżę na kości, gniazdo na zdobyte klucze, licznik rund do przybycia policji, czy stan zdrowia naszych ocalałych. Po jednej stronie swoją planszę wraz z talią kart, figurką i innymi elementami umieszcza zabójca. W wersji podstawowej gry mamy do wyboru 3 wersje mordercy. Może nim być potężny rzeźnik, skradający się w cieniu morderca lub też przerażające widmo zmarłej pokojówki. Celem każdego z nich będzie zapędzenie nieproszonych gości w kozi róg i pozbawienie ich życia. Po drugiej stronie zasiądą gracze kierujący ocalałymi, przy czym zawsze kontrolować będziemy 3 bohaterów, niezależnie od liczby osób biorących udział w rozgrywce.
Grę rozpoczynają ocalali i do wykorzystania mają tylko jedną akcję. Poza nią mogą dowolnie wykonywać akcje określone jako “dodatkowe”, czy wymieniać się przedmiotami z innymi postaciami. Celem nieszczęśników jest ucieczka z posiadłości. Może się to odbyć poprzez znalezienie 5 kluczy i zebranie wszystkich przy wejściu głównym lub ukrytym jeśli posiadamy specjalny przedmiot. Drugim sposobem uratowania życia jest naprawienie radia i zawiadomienie policji, ta po 5 rundach zjawia się na miejscu i następuje happy end.
Szybko przekonujemy się jak ciężko efektywnie rozegrać swoją kolejkę mając do dyspozycji tylko jedną opcję do wyboru. W jej ramach możemy się przemieścić, przeszukiwać specjalnie do tego przeznaczone pomieszczenia, zdejmować barykady, usuwać żetony strachu, wykonywać akcje specjalne z kart, czy naprawiać radio aby wezwać posiłki. Na koniec rundy ocalałych dobierane są 2 karty ze specjalnego stosu odkryć. Gracz przegląda obie, po czym odrzuca jedną, a drugą zatrzymuje. W trakcie myszkowania po posiadłości i w skutek niektórych akcji wywołamy hałas co musi zostać oznaczone na mapie za pomocą specjalnych znaczników. Po zakończeniu swoich ruchów ocalali muszą przekazać mordercy w jakich pomieszczeniach to nastąpiło. Ten odwzorowuje to po swojej stronie planszy, aby zyskać wskazówki gdzie mogą znajdować się aktualnie jego ofiary. Czasem źródło hałasu spowodowane będzie faktyczną obecnością postaci, czasem jednak może wynikać z oszustwa jakie zastosowali gracze, aby wprowadzić w błąd zabójcę.
Po fazie ocalałych następuje faza mordercy. Gra tym skurczybykiem jest już nieco bardziej złożona. Na początku może on się ujawnić jeśli w poprzedniej rundzie odpalił skradanie. Następnie może zagrać dowolną liczbę kart tzw. szybkiej umiejętności oznaczonej brązową strzałką. Potem następuje główna część, w której możemy zagrać kartę umiejętności specjalnej, lub wykonać 2 akcje. Wśród tych ostatnich nie ma szału, bo jest to albo ruch o 1 pole, albo przeszukiwanie lokacji. Jeśli nie doszło do spotkania i walki z ocalałym, to możemy zagrać jeszcze kartę z zieloną strzałką tzw. wolnej umiejętności. Fazę mordercy wieńczy dobranie 3 kart i sprawdzenie, czy mieścimy się w limicie 5 na ręku. Rozgrywka powtarzana jest w tym schemacie dopóki ocalali nie uciekną lub nie nastąpi zgon jednego z nich.
Faza mordercy może skończyć się szybciej, jeśli nastąpiło spotkanie z ocalałym, czyli gracz kierujący maniakiem przeszukał pomieszczenie, w którym aktualnie znajdowała się jakaś postać. Dochodzi do walki, w której obie strony mogą odrzucić jedną kartę, aby zwiększyć swoje szansę na wygraną. Gracz kierujący ocalałym rzuca 4 kośćmi, odejmując 1 za każdy żeton strachu który posiada, następnie musi uzyskać wynik równy lub większy sile mordercy. W wypadku porażki nasz nieszczęśnik traci jedno życie, co wykazywane jest poprzez odwrócenie jego kafelka na zakrwawioną stronę. Drugie obrażenie zadane rannemu kończy się jego zgonem i zwycięstwem mordercy.
Recenzja i Podsumowanie
Niewątpliwym atutem “Terrorscape” jest jego wykonanie. Monumentalna chatka, którą stawiamy aby rozdzielić plansze jest fenomenalna. Wygląda zjawiskowo i przyciąga uwagę wszystkich, którzy biorą udział w zabawie. Twórcy zadbali, aby nie był to pusty gadżet, ale funkcjonalny element całej gry. Udało się na niej zamontować licznik rund do przybycia policji, stojak na zdobyte klucze, czy fajnie wmontowaną wieżę na kości. Pozostałe elementy także są na wysokim poziomie. Figurki, kostki, plansze, czy grafiki na kartach – wszystko tu jest spójne i tworzy wyjątkowy klimat grozy. Minusem jest, jak się możecie domyśleć, czas rozkładania wszystkiego. “Terrorscape” zawiera dużo elementów, a naszą makietę posiadłości za każdym razem musimy składać od nowa. Widać, że projektanci pudełka starali się zaoszczędzić nam tego jak najbardziej, dodając chociażby instrukcję umiejscowienia złożonej wieży do kości i innych części, jednak nie wiele to pomogło. Kartonowa makieta, pomimo że wykonana z grubego kartonu, to prędzej czy później zacznie przejawiać oznaki zużycia od ciągłego składania i rozkładania. Niestety, coś kosztem czegoś.
Wykonanie to zapewne także powód wysokiej ceny tego tytułu. SCD sięgające prawie 300 zł jest moim zdaniem dużą przesadą, zwłaszcza że nie jest to tytuł mocno złożony pod kątem rozgrywki. Nie ma jednak co się oszukiwać. Zastosowanie elementów gorszej jakości, czy zrezygnowanie chociażby ze wspomnianej makiety dużo ujęło by tej grze. Niestety, ale podejrzewam, że przez zaporową cenę wielu może ominąć “Terrorscape” szerokim łukiem. A szkoda!
Wracając do rozgrywki, to należy pochwalić grę po stronie szaleńca, gdyż zdecydowanie wypada tutaj najlepiej. Choć jest dużo większym wyzwaniem, to i satysfakcja jest równie duża, kiedy uda nam się dopaść, któregoś z ocalałych. Mamy do wyboru aż 3 morderców, a gra każdym z nich odczuwalnie różni się od siebie. Potężny, acz powolny Rzeźnik rzadko kiedy ma szansę dopaść swoje ofiary na otwartej przestrzeni, ale jeśli odpowiednio zablokuje wejścia barykadami, to jest w stanie skutecznie uniemożliwić ucieczkę ocalałym. Widmo porusza się bardzo szybko i hojnie rozdaje znaczniki strachu, jednak jego siła nie jest już tak wielkim zagrożeniem. Morderca to mistrz skradania, który przy pomocy swojej karty ultymatywnej może nawet zamordować ocalałego podczas jednej akcji. Muszę przyznać, że gra każdym z nich sprawiła mi niemało frajdy i twórcom z sukcesem udało się zróżnicować ich zdolności, czy talie. Moim faworytem zdecydowanie jest widmo. Choć to niezwykle słaby morderca, to szybko może osłabić postacie badaczy za pomocą żetonów strachu, a następnie zadawać obrażenia ze swojej karty specjalnej.
Postać mordercy staje się silniejsza wraz z wyczerpywaniem się talii. Mamy tutaj kolejne poziomy, które dają nam realne wsparcie w grze. Każdy z maniaków posiada opis talii, którą należy skonstruować, a także zdolność ultymatywną na karcie, którą dodajemy do naszej ręki wraz z wejściem na konkretny poziom.
Choć dużo bardziej podobała mi się gra mordercą, to emocje czuć wyraźnie po obu stronach zasłonki. Gra mechaniką przypomina rozwinięcie tego co znamy z bitwy morskiej, choć w zmodyfikowanej i asymetrycznej wersji. Podczas kiedy ocalali informowani są o ruchach maniaka, tak ten drugi musi na podstawie występowania hałasów i dedukcji dochodzić do tego gdzie mogą znajdować się jego ofiary. Tytuł może zebrać przy stole aż 4 graczy, jednak dużo lepiej wypada to w układzie 1 na 1. Im mniej rozmów, gestów, czy chrząknięć po stronie ocalałych widzi gracz kierujący mordercą, tym trudniejsza staje się dla niego rozgrywka. “Terrorscape” w moim odczuciu tworzony był z myślą o zabawie na 2 osoby, jednak zapewne w celach trafienia do szerszej grupy odbiorców zdecydowano się rozgrywkę rozszerzyć do 4 graczy.
Regrywalnością “Terroscape” stoi. Mamy tutaj 3 zróżnicowanych morderców, kilku ocalałych z różnymi umiejkami, a także kilka trybów rozgrywki, które mogą zachęcić nas do powrotu do zabawy. W pierwszym zarówno ocalali, jak i zabójca dobierają karty umiejętności, które dadzą im zdolności specjalne. W wariancie 2. ocalali działają na własną rękę, a każdy stara się uciec z posiadłości w pojedynkę, co zamienia grę w półkooperację. Ostatnia alternatywa to tzw. Plan Przeżycia, który pozwala ocalałym na wykonanie misji pobocznych, po ich zrealizowaniu mogą zdobyć nową zdolność, a nawet mieć szansę zabicia mordercy. Do pełni szczęścia brakowało mi tutaj jeszcze drugiej wersji planszy na odwrocie, co mogłoby zmienić taktykę, czy podejście do danej rozgrywki, ale niestety nie można mieć wszystkiego.
“Terrorscape” to tytuł jak najbardziej grywalny i dowożący sporą dawkę emocji. Nie ważne czy jesteście myśliwym, czy zwierzyną – obie strony nie mają tu lekko i często muszą myśleć nieszablonowo, aby zwyciężyć. Drobne braki nie przeszkadzają mi tu specjalnie, a każda rozgrywka dostarcza mnóstwo frajdy. Do gry zawsze chętnie usiądę, a prostota zasad, jak i imponujące wykonanie sprawią, że łatwo znajdziemy chętnych do wspólnej rozgrywki. Bawiłem się dużo lepiej, niż w ogrywanym przed rokiem “Dead by Daylight”, który wypada bardzo blado na tle “Terrorscape”. Jeśli macie dużo wolnej gotówki i chętkę na zabawę w asymetryczny horror na planszy, to tytuł powinien znaleźć się w Waszej kolekcji.
Grę kupisz tutaj:
Do kogo adresowane?
Fanów asymetrycznych gier planszowych w klimacie grozy. Szukających czegoś typowo pod 2 graczy. “Terrorscape” może równie dobrze służyć jako tytuł “gateway” dla mniej zaznajomionych z nowoczesnymi grami planszowymi.
Niezwykle klimatyczne i przyciągające wzrok wykonanie, szczególnie wyróżnia się makieta posiadłości, która nie tylko stanowi tu element “wow”, ale też wpisuje się w rozgrywkę. Elementy, karty i znaczniki solidne wykonane.
Interakcja opierająca się na kooperacji ocalałych i negatywnej ze strony mordercy, który ich tropi. Można zastosować wariant, który czyni z tego tytułu półkooperację.
Gra odczuwalnie na 2 osoby, jednak nic nie stoi na przeszkodzie żeby usiąść do niej we 4. We 3 nie bardzo podchodzi. Dość skromna skalowalność.
Wiele wariantów, a także możliwość zmiany ocalałych czy mordercy sprawiają, że tytuł regrywalność tytułu stoi na przyzwoitym poziomie. Szkoda, że nie pokuszono się o alternatywny układ planszy posiadłości.
Czasem może dać się we znaki przy rzutach kośćmi, jednak możemy ją niwelować za pomocą zdobytego ekwipunku, czy po prostu przewidując zagrania mordercy, aby uniknąć starcia.
Plusy:
- Imponujące i przyciągające wzrok wykonanie gry;
- Proste zasady + emocjonująca rozgrywka;
- 3 zróżnicowane wersje mordercy ubarwiające rozgrywkę;
- Dużo trybów dodatkowych podnoszących regrywalność;
Minusy:
- Stosunkowo wysokie SCD gry;
- Czasochłonne rozkładanie gry;