Marvel Cinematic Universe to bez wątpienia fenomen kinowy w kwestii konsekwentnego budowania uniwersum filmowego. Rok temu mogliśmy oglądać zwieńczenie kolejnej fazy tego widowiska, które przyniosło twórcom grubo ponad 2 mld dolarów. Nic więc dziwnego, że na sukcesie filmu postanowili skorzystać także producenci gier planszowych.
Karciane
Nakarmić wszystkie koty!
Koty może nie słyną z tego, że są najlepszymi przyjaciółmi człowieka, jednak niestrudzenie toczą bój o zdobycie tego zaszczytnego tytułu. Wśród graczy jest wielu takich, którzy uwielbiają koty, nie dziwi więc, że futrzaki szybko stały się bohaterami planszówek. Pora więc na test gry, która już w swojej nazwie stara się nas przekonać, że będzie wieść prym w tym gronie.
Ubóstwo (nie) jest cnotą
Gry historyczne traktujące o czymś innym, niż wojny i podboje nigdy nie wydawały mi się czymś szczególnie ciekawym. Patrzyłem na nie z szacunkiem, ale w mojej hierarchii stały zawsze o poziom niżej od tytułów w których dominowały motywy fantastyczne czy sci-fi. Gdyby jeszcze jakiś czas temu ktoś powiedział mi, że zaangażuję się w grę o odbudowie Londynu, najprawdopodobniej pokiwałbym głową z politowaniem.
Nic tak nie jednoczy jak kryzys
Po całkiem przyzwoitej i przyjemnej podstawce, jaką był “DC pojedynek Superbohaterów”, i dość chłodno przyjętym mini dodatku “Strażnicy”, na polski rynek trafiło rozszerzenie “Kryzys”. W tym tytule czołowe postacie z uniwersum DC biorą udział w tzw. eventach, jak to nazywane jest w komiksach z tej serii, które zagrażają całemu multiwersum.
Kwiki, ryki i ciumkanie
Chwytaj za widły, pora wyruszyć na gościniec!”- słysząc to zdanie wielu stwierdzi, że być może już kiedyś było to zasłyszane i że to swego rodzaju deja vu. Jedni mniej, lub bardziej trafnie zaczną przekopywać swój umysł w poszukiwaniu cytatów z lektur z czasów szkoły podstawowej (może „Chłopi”?) czy kultowych filmów animowanych („Shrek”?).
W kolonii wszystko po staremu
Na rynku gier bez prądu istnieją takie perełki, które mimo upływu lat nie starzeją się wcale, a każdy powrót do nich sprawia, że czujemy te same emocje i radość co za pierwszym razem. Gra “Star Realms” nie była mi przez długi czas znana, jednak już po pierwszej rozgrywce poczułem, że zawarta w niej mechanika to coś, co potrafi wciągnąć na długo i potwierdza zasadę, że geniusz tkwi w prostocie.