Często gdy wybieramy się w dłuższą podróż chcielibyśmy zabrać ze sobą ulubione gry, jednak ich rozmiar i liczba elementów znacząco utrudniają transport. W takich momentach poszukujemy lekkich tytułów, które moglibyśmy zmieścić w podręcznym bagażu i czerpać tyle samo satysfakcji co z ich dużych odpowiedników.
Familijne
Duchy są niespokojne
Podczas praktycznie każdego spotkania przy stole gracze żywiołowo dyskutują i komentują wzajemne ruchy. Nie ma w tym nic dziwnego, bowiem planszówki wywołują niemałe emocje i często angażują nas bez reszty. Co jednak jeśli sama gra wymusza na nas zachowanie kompletnej ciszy?
W tej grze umierasz!
Wszelkiej maści gry zdążyły nas przyzwyczaić do tematyki rywalizacji czy to w sferze militarnej czy też ekonomicznej. Albo wcielamy się w bezwzględnych dowódców, którzy swoimi armiami wycinają w pień zastępy przeciwników, albo stajemy na czele królestw które drogą handlową starają się uzyskać status mocarstwa. Co powiecie na grę, która zamiast przenosić nas w fantastyczne światy, pozwoli nam przeżyć codzienne życie, takie jakie znamy z własnych doświadczeń.
Tetris na czarnym lądzie
Pamiętacie jeszcze grę “Tetris”? To niezwykle wciągająca gra logiczna, która swoją prostotą, a zarazem potrzebą głębokiego skupienia udowodniała, że atrakcyjność gier, nie leży w rozbuchanej grafice, czy rozbudowanej fabule. Ten pozornie prosty tytuł musiał w końcu, także doczekać się swojego wydania w wersji planszówkowej, jednak w tym momencie wielu z Was złapie się za głowę i zada sobie pytanie – czy to może zadziałać? Odpowiadam – działa!
Nieszczęścia chodzą stadami
Klasyczne podrzucanie świni współgraczom to mechanika dobrze znana i wykorzystywana niejednokrotnie w realnym życiu, ale również w różnorodnych planszowych rozgrywkach. A co jeśli oprócz podrzucenia świni, mamy dodatkowo możliwość podrzucenia konia, owcy a nawet krowy- nawet jeśli wykracza to poza ramy popularnej mądrości ludowej z pewnością podsyca emocje rozgrywki.
Pikselowe złole
“Mario, twoja księżniczka jest w innym zamku” – Ci z Was, którzy w latach 90′ byli za pan brat z grami na konsole, doskonale znają ten tekst. Wiele godzin przed telewizorem, połamane pady, stres przyprawiający o drżenie rąk tylko po to, żeby pokonać złego bossa strzegącego królewny. Ci źli zawsze mieli jakoś łatwiej – czy aby na pewno?