Newsy & Opinie

Trylogia Husycka – pierwsze wrażenie

Andrzej Sapkowski znany jest głównie jako autor opowieści o siwowłosym pogromcy wszelkiego plugastwa, który doczekał się nawet swojej serii na Netflixie. Jakież było moje zdziwienie faktem, że gra obecnie walcząca o ufundowanie na wspieram.to, oparta jest również o jego twórczość, lecz odbiega od tej tematyki. Spokojnie, nie uciekamy od rycerskich bójek, awanturniczych przygód, czy magicznych sztuczek. Wręcz przeciwnie, “Trylogia Husycka” aż kipi od wspomnianych motywów. Tym bardziej zachęciło mnie to do zgłębienia materiału źródłowego, a kiedy jeszcze miałem okazję zagrać w ten tytuł, stało się dla mnie jasne, że coś dużego wbija się na scenę planszówkową. 

15 kwietnia w gdyńskim lokalu iGranie w Lochu, miała miejsce prezentacja gry “Trylogia Husycka” autorstwa Oskara Kidy i Jana Raszyńskiego. Miałem przyjemność zasiąść do rozgrywki razem z jednym z autorów i mogłem zostać wprowadzony w ten świat właśnie przez niego. “Trylogia Husycka” to figurkowa gra strategiczna, która przenosi nas do XV-wiecznego Śląska i Czech, gdzie rozgrywa się akcja opowieści. W grze spotkamy Reinmara z Bielawy i jego drużynę, łasych na łupy Raubritterów, ród Sterczów oraz budzących trwogę czarnych rycerzy. Rozgrywkę możemy poprowadzić w trybie fabularnym, gdzie odtworzymy historie znane z książki, a nawet możemy je lekko zmienić i pokusić się na wariant “co by było gdyby”. W trybie rywalizacyjnym natomiast, zmierzymy się ze współgraczami w walce o punkty zwycięstwa, a zdobędziemy je poprzez różnorakie cele, jak zdobycie skarbu, uwolnienie straceńca, czy wypicie największej liczby kufli piwa na jarmarku. Z oczywistych względów podjąłem się walki o ostatni z wymienionych celów.

W grze rozstawiamy po kolei swoje siły na przeciwległych krańcach planszy. Cele rozlokowane są w podobnej odległości, wobec czego każdy ma taką samą szansę je zdobyć. Punkty zwycięstwa w mojej rozgrywce przynosił zarówno każdy wypity kufel, jak i każdy zabity przeciwnik. Co ciekawe wypicie piwa nie tylko ma aspekt fabularny, ale i wpływa na mechanikę poprzez obniżenie naszych statystyk. Jest to sensowne rozwiązanie, które na pewno stanowi smaczek w grze i powoduje uśmiech na twarzy. Stanąłem na czele oddziału Raubritterów, czyli ciężkozbrojnych rycerzy rabusiów. Moimi oponentami byli awanturnicy pod przywództwem Reinmara. To co od razu rzuciło mi się w oczy to duża odporność na ciosy moich oddziałów, jak i ich zdolności specjalne premiujące głównie szarże. W swojej kolejce każda postać może wykonać do 2 akcji, dzięki którym możemy poruszać się, atakować i używać zdolności naszych figurek. O ile moi rycerze byli dość ujednoliceni, o tyle drużyna przeciwnika posiadała dość szeroki wachlarz umiejętności i zróżnicowanych postaci. Moją uwagę szczególnie przykuł Samson, czyli byt astralny w ciele potężnego mnicha, postać niezwykle groźna w walce. Mechanika gry to głównie zdobywanie konkretnych punktów na planszy oraz potyczki między postaciami, te odbywają się w oparciu o k6 i karty dociągane na początku każdej rundy. 

Tytuł mocno inspiruje się figurkowymi grami bitewnymi typu LOTR czy Warhammer. Mamy tu przewagi związane z gromadzeniem wojowników w pobliżu, punkty dzięki którym możemy decydować o kształcie drużyny, ekwipunek przyznawany postaciom, czy morale zmuszające nas do odwrotu. Dużo w grze zależy od szczęśliwych rzutów, jednak możemy także korzystać z ekwipunku, czy kart, które znacząco poprawią naszą pozycję w walce. Bardzo podoba mi się fakt, że poza trybem fabularnym, możemy wejść w tryb rywalizacyjny, który pozwoli nam cieszyć się rozgrywką po ukończonej kampanii. Co więcej, chodzą słuchy o powstaniu sceny turniejowe. Na pochwałę tytułu zasługuje oprawa. Choć nie grałem jeszcze w finalną wersję, to już prototyp prezentuje się znakomicie. Również figurki, jak i karty postaci przyciągają oko i stanowią tu niemały smaczek. Najwięcej przyjemności z gry wyciągną najpewniej fani serii i Ci którzy znają świat przedstawiony w grze. Dla mnie sprawa była zupełnie świeża i nie miałem żadnego emocjonalnego stosunku do bohaterów. Mimo to w grze da się odczuć klimat opowieści spod pióra Sapkowskiego, w której lekki żart przeplata się z tęgim mordobiciem. 

Czy “Trylogia Husycka” to hit, czy zniknie  gdzieś wśród innych premier? Ciężko wyrokować. Na tą chwilę mogę powiedzieć, że grało mi się bardzo przyjemnie, mimo porażki. Fani bitewniaków bez wątpienia znajdą tu coś dla siebie, a Ci, którzy książkę czytali na pewno pokuszą się o odtworzenie przygód Reinmara i drużyny. Ja mogę śmiało powiedzieć, że projekt jest ambitny i ma potencjał. Zachęcam do bliższego zapoznania się z tym tematem i mam nadzieję, że moje wrażenie z gry pomoże wam podjąć decyzję o wsparciu tego tytułu, który jest już na ostatniej prostej do ufundowania.

LINK DO KAMPANI: TRYLOGIA HUSYCKA

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *