Newsy & Opinie

Komentarz na gorąco z samego Roanoke, czyli pierwsze wrażenie z gry Pagan

Wyobrażam sobie, że zawód łowcy czarownic musiałby powagą dorównywać detektywowi, który z grobową miną przemierza zakamarki gotyckich zamków w poszukiwaniu kobiet zaprzedanych na służbę szatanowi. W pierwszej chwili kojarzyć się może z Batmanem, jednak w moich oczach plasuje się gdzieś w okolicach Inspektora Gadgeta. Mógłby nawet powstać mockument w stylu polskiego 1670, w którym nasz niewydarzony łowca zdradza tajniki swojego fachu, a nikczemna czarownica zaciera kostropate dłonie i zanosi się śmiechem obserwując poczynania nieudacznika. Klimat gry stoi raczej w opozycji do tego, a i nasza wiedźma nie może się czuć bezpiecznie, kiedy tropiciel depcze jej po piętach.

Czy łatwo jest rozpoznać wiedźmę? Nie wystarczy tutaj ciemna karnacja, wątpliwe walory estetyczne, czy zamiłowanie do kotów. W Roanoke każdy z mieszkańców może być podejrzany o uprawianie czarów (nawet będąc mężczyzną!). Polowanie na czarownice nabiera tutaj rumieńców, ponieważ każdy może być podejrzany, a jeden z delikwentów w finale okaże się wiedźmą i odprawi rytuał. Zadaniem łowcy jest jak najszersze przesłuchanie wieśniaków i zabicie sprawcy zamieszania lub wyeliminowanie wszystkich podejrzanych poprzez dobranie ich kart.

Naszym arsenałem będą talie kart – każda z nich jest mocno asymetryczna. Domeną wiedźmy będzie warzenie mikstur, które będą boostować jej akcje, jeśli zbierzemy odpowiednią liczbę tokenów na karcie. Do pomocy używać będzie także chowańców, te wzmocnią działanie jednego z jej żetonów akcji. Łowca może dodawać lokacje, które posłużą mu jak dodatkowe pola akcji. Dzięki opłacanym sprzymierzeńcom pozyska wiele efektów, które uprzykrzą życie wiedźmie. Centralnym polem gry jest tytułowa wioska i wieśniacy podzieleni na 3 grupy (kolory) – każdy z nich pozwala nam dokładać żetony sekretów/wskazówek, a także zapewnia unikatową akcję. To właśnie wśród nich znajduje się wiedźma.

Pierwsza rozgrywka sprawiła mi trudność głównie ze względu na nieintuicyjną terminologię użytą w grze. Natomiast trzon rozgrywki jest dziecinnie prosty i opiera się na wykorzystywaniu 3 znaczników akcji, mogą one trafić na planszę gracza, lub na kartę wieśniaka. Tury wykonujemy naprzemiennie i możemy wzajemnie blokować sobie pola na planszy wioski, jednak są i sposoby aby to ominąć. Gra kipi świetnym klimatem paranormalnego pojedynku między łowcą, a wiedźmą. Służą temu charakterystyczne ilustracje autorstwa Marena Gutt’a, ale także akcje korespondujące z tematyką gry. Odwiedzanie wieśniaków prowadzi do pozostawienia śladów w postaci sekretów lub wskazówek, a z czasem może dać nam cenne informacje o mieszkańcach wioski, czy wymusić na nich przysługi wobec wiedźmy. Łowca prowadząc bezpardonowe śledztwo, może wpływać na osadników, tak aby ich działania były mocno ograniczone lub przyniosły mu konkretne korzyści. Czarownica nie pozostanie dłużna i za pomocą rzucanych zaklęć będzie w stanie spowolnić śledztwo lub wyłączyć niektóre karty z gry.

Od początku widać, że znajomość gry ma znaczenie. Wiedza o tym jakie karty znajdują się w obu taliach i jak możemy nimi skontrować poczynania przeciwnika, daje nam sporą przewagę już na starcie. Użyte karty mogą co prawda wrócić do talii, jednak zanim to nastąpi zwykle rozgrywka się już kończy. Szybko się przekonałem, że 3 punkty akcji to niezwykle mało, co daje tutaj uczucie “ciasności”, która tworzy wyzwanie dla gracza. Moim zdaniem pewnym zgrzytem było, to że tajemnica o tym kto jest wiedźmą, dość szybko zostawała odkryta przez drugą stronę. Jeśli jeszcze do tego w skutek losowego dobierania kart wyeliminujemy swoje najbardziej podejrzane typy, to możemy nastawić się na walkę o konkretną kartę wieśniaka. Mam za sobą zaledwie 2 podejścia do tego tytułu i możliwe, że to jedynie przypadkowa droga jaką poszła każda z rozgrywek lub mylne wrażenie, jednak dość mocno wbiło mi się to w pamięć. Być może ma tu znaczenie także doświadczenie w tego typu grach i skuteczne wodzenie łowcy za nos.

Po dość powierzchownym poznaniu “Pagana” mogę stwierdzić, że wszelki podnoszony hype był jak najbardziej uzasadniony. Na tą chwilę gra bardzo mi się podoba, na tyle że postanowiłem włączyć ją do kolekcji. Gry 2-osobowe mają tą wadę, że rzadko zdarza mi się grać tylko we 2, jednak na pewno postaram się do tego tytułu usiąść jeszcze kilka razy, a wtedy możliwe że wysmażę pełnoprawną recenzję. Jeśli ktoś z Was miał okazję mocniej ograć tą pozycję, to zapraszam do dzielenia się opiniami w sekcji komentarzy.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *