Recenzja gry “Zombicide: Army of the Dead”
Data wydania: 2024
Liczba graczy: 1-6
Czas gry: ok 60 min
Sugerowany wiek: 14+
Wydawca: Portal Games
BGG: Army of the Dead
Główne mechaniki: rzuty kostką, punkty akcji, zróżnicowane zdolności graczy, kooperacja
Zack Snyder to niewątpliwie postać ze świata kina, która wsławiła się swoją uporczywością w wydawaniu słabych filmów. Człowiek, który z efektu slow motion uczynił sztukę znany jest z epickich ujęć, które poza swoją efektownością nie wnoszą nic do treści. Byłem mocno zdziwiony, kiedy odkryłem, że jeden z jego Netflixowych tworów został przeniesiony na planszę. Mowa tutaj o “Armii Umarłych”, czyli produkcji z 2021 r. w której to grupa najemników próbuje dokonać włamu w strefie kwarantanny opanowanej przez zombie. Fabuła świetnie nadająca się do zaadaptowania w świecie Zombicide, jednak czy wnosi tu coś świeżego?
Ogólny Zarys
USA poniosło dotkliwe straty po tzw. “Wojnach Zombie”, jednak nieumarłych udało się zepchnąć do Las Vegas i tam odgrodzić od reszty świata tworząc strefę kwarantanny. Nowy prezydent ma zamiar wykończyć umarlaków poprzez zrzut taktycznej broni jądrowej o małej mocy. Tymczasem w Vegas pozostaje ukrytych wiele cennych łupów, a Ci którzy są na tyle szaleni by przebić się przez hordy zombie będą w stanie nieźle się wzbogacić. “Army of the Dead” to zombie slasher i heist movie w jednym. Na przestrzeni 10 scenariuszy będziemy mieli okazję zmierzyć się z nieumarłymi i wypełniać zlecenia w zróżnicowanych warunkach, jako współpracujący ze sobą najemnicy.
Zasady i Rozgrywka
Zasady, jak i przygotowanie gry nie odbiegają wiele od tych z poprzednich odsłon Zombicide, dlatego odsyłam do mojego tekstu o Czarnej Pladze, gdzie dokładnie je opisałem. Zamiast tego przytoczę reguły i dodatkowe zagadnienia, które pojawiają się w “Army of the Dead”.
Rozgrywkę przygotowujemy na bazie jednego ze scenariuszy, których arkusze znajdziemy w oddzielnym folderze. Na jego odwrocie również umieszczamy wylosowane cele osobiste postaci, które muszą zostać ukończone aby misja się powiodła. Dodatkowo mamy też tor czasu, który będzie aktywowany w niektórych scenariuszach. Ocaleni otrzymują początkowe wyposażenie, które opisane jest na tyłach ich kart postaci. Każdy z naszych bohaterów posiada specjalizację, która charakteryzuje się pewną stałą zdolnością, a część z nich będzie niezbędna do ukończenia scenariusza, jak kasiarz czy mechanik. Otwieranie sejfów to oddzielna mechanika w grze, która będzie od nas wymagała wyrzucenia strita z kości. Nowością są żetony śpiochów, które mogą zamienić się w szuraczy, gdy nahałasujemy w ich pobliżu. Gracze mogą je usunąć poświęcając 2 akcje.
Jeśli już o zombie mowa, to ich skład nieco się zmienia w tej odsłonie. Owszem wciąż czekają na nas nieprzebrane zastępy szuraczy, które posiadają jedną aktywację i mogą być groźne jedynie w większej liczbie. Jako mocniejsze odpowiedniki spotkamy Alfy. Ci urodzeni zabójcy aktywują się podwójnie, a i potrzeba 2 obrażeń aby posłać ich do piachu. Abominacja występuje w wersji nieumarłego tygrysa, czyli Vaelntine’a oraz Królowej. Obie te postacie posiadają odmienne statystyki i po śmierci zapewniają punkty adrenaliny wszystkim graczom. Wyjątkową figurką jest Zeus, czyli przywódca tułających się po Vegas umarlaków. Występuje on w standardowej wersji, w masce oraz majestatycznej na koniu. Przez część rozgrywki wydaje on jedynie rozkazy ze swojej strefy, która działa trochę inaczej niż pozostałe obszary namnażania. Spełnienie konkretnego warunku scenariusza z reguły przywołuje jego figurkę na planszę.
Walka z silniejszymi zombie stała się tutaj nieco prostsza za sprawą możliwości koncentrowania ognia. Przy rzucie możemy zadeklarować, że atakujemy konkretnego nieumarłego. Po rzucie mnożymy liczbę sukcesów przez obrażenia z naszej broni. Wynik to liczba ran jaką zadaliśmy naszemu celowi. Nie raz pomoże nam to powalić alfy, czy nawet abominację, gdy nie będziemy dysponować zbyt pokaźnym ekwipunkiem.
Co do ataków to doszedł tu mechanizm braku amunicji. Być może występował już w którejś z poprzednich odsłon, jednak ja nie natknął się na niego w żadnej z wersji Zombicide. Bronie dystansowe wymagają do użycia 1 lub 2 specjalnych kości, przy których wyrzucenie 1 kończy się zablokowaniem danego sprzętu. Aby ponownie go odpalić musimy dysponować magazynkiem.
Recenzja i Podsumowanie
“Zombicie” jaki jest każdy widzi. Możemy grać w różne odmiany i wydania, ale koniec końców trzon rozgrywki pozostaje niezmienny. Mam wrażenie, że jeśli grałeś choć w jednego “Zombicide” to grałeś już we wszystkie, no może poza odmianą gdzie kierujemy umarlakami, która nieco wywraca ustaloną konwencję i ta wersja wydaje mi się zmieniać najwięcej. Poza tym to bardzo podobna do siebie gra z prostymi zasadami, luźną rozgrywką i dość oszczędnymi fabularnie scenariuszami, które stanowią tylko pretekst do masakrowania kolejnych hord nieumarłych. Tutaj nie wygląda to inaczej. Już od pierwszych rzutów kostką czujemy, że zaczynamy znajomą grę. Wprowadzone zmiany są odczuwalne, jednak nie na tyle abyśmy zauważyli, że zaserwowano nam zupełnie nowe danie. Dla jednych może to być zmęczenie materiału, inni chętnie wezmą na warsztat zgodnie ze starą maksymą, że najbardziej lubimy te piosenki, które już znamy.
Na plus dla mnie zdecydowanie mechanika koncentracji ognia, której tak bardzo brakowało mi w poprzednich odsłonach. Koniec z męczącym szukaniem broni, która byłaby w stanie ubić abominację lub zastawianiem pułapek. Tutaj dzięki dobrym warunkom i odrobinie szczęścia jesteśmy w stanie poradzić sobie z elitarnymi egzemplarzami zombie. Co więcej, raz ubite abominacje nie powracają na plansze, a ich zestrzelenie daje punkty adrenaliny wszystkim postaciom, co również usuwa problem nierównego progresu u graczy.
Jak każda wersja “Zombicie”, tak i tutaj mamy cały zestaw świetnie prezentujących się miniaturek, z niewielkimi wyjątkami, które aż proszą się o ulepszenie w postaci malowania. Galeria Szuraczy to nieumarli bywalcy Vegas wśród których mamy zwykłych gości, ale też tancerki w fantazyjnych strojach oraz sobowtórów Elvisa. Imponująco wypada Zeus na koniu, który jest chyba najlepszym modelem w tym zestawie. Na minus muszę wskazać figurkę Valentine’a, która wypadła dość blado. Jak na zombie tygrysa można było tutaj postarać się o więcej detali, czy ciekawszy design. Królowa to kolejna abominacja w “Army of the Dead”, jednak zarówno ona jak i Zeus w swojej wersji pieszej nie wyróżniają się szczególnie.
Pewne drobne zmiany jakie tutaj zastosowano dobrze oddają klimat heist movie, czyli wydarzeń gdzie akcja skupia się na napadzie i musimy działać pod presją czasu. Tor czasu wymuszający na nas szybkie i skoordynowane działania, ucieczka ze zdobytymi walizkami, czy sejf otwierany odpowiednią kombinacją – to elementy, które dobrze przenoszą klimat z filmu na planszę. Również fajnie działają tu specjalizacje postaci niezbędne, aby ukończyć daną rozgrywkę, co wymaga planowania już na etapie przygotowania do scenariusza.
Będę to powtarzał, jak mantrę jednak “Zombicide” to gra, od której z dala powinni trzymać się gracze uczuleni na losowość. Tytuł ten czasem potrafi napsuć krwi, kiedy to wszystko wykonaliśmy jak należy, a dobrana karta namnażania, czy niefortunny rzut kością zepsują cały nasz misterny plan. Nawet Ci, którzy akceptują ten fakt potrafią się nieźle wkurzyć, kiedy ich mistrzowska rozgrywka rozbije się o jeden nieudany rzut kostki.
Czy seria “Zombicide” mi się podoba? Owszem lubię od czasu do czasu do niej zasiąść, jednak po tylu odsłonach naturalnie wkrada się pewne zmęczenie całością i powtarzalność. “The Army of Dead” to poprawna adaptacja, która nowymi mechanikami umiejętnie wprowadza nam klimat z filmu, jednak nie jest na tyle rewolucyjna aby wyraźnie odznaczyć się na tle całej serii. Moim faworytem wciąż pozostaje “Marvel Zombies”, gdyż znalazłem tam na tyle świeże podejście, że chętnie będę do tej gry wracał. Przy tej odsłonie sparafrazuję słynne: Co się stało w Vegas, niech zostanie w Vegas.
Grę kupisz tutaj:
Do kogo adresowane?
Graczy, którzy chcą zapoznać się z serią “Zombicide”, a przy okazji (jakimś cudem) są fanami filmu “Army of The Dead” lub po prostu heist movie. Kolekcjonerom, którzy chcą mieć każde pudło z tego cyklu.
Bardzo dobre, jak w poprzednich odsłonach “Zombicide”. Klimatyczne kości przywodzące na myśl te z kasyna, szczegółowe modele ocalałych jak i zombie. Jedynie na minus słabo wykonany model zombie tygrysa.
Gra skupiona na kooperacji i mocnej współpracy w celu wypełnienia celów misji, aczkolwiek łatwo tutaj o wkradnięcie się “syndromu lidera”.
Niestety podobnie jak w poprzednich częściach wybieramy sztywno 6 ocalałych i musimy kierować wszystkimi bez względu na liczbę osób przy stole.
10 w pełni regrywalnych scenariuszy myślę, że zapewni nam częste powroty do rozgrywki i nie ma mowy o szybkim odstawieniu tego tytułu na półkę.
Bardzo mocna i momentami dokuczliwa. Zwłaszcza w momentach namnażania zombie, czy rzutów kością, które w krytycznych chwilach mogą nieźle napsuć nam krwi.
Plusy:
- Dobrze wpleciony klimat heist movie do gry;
- Na plus mechanika koncentracji ognia;
- Niezmieniony trzon zasad, co fanom pozwoli szybko wejść w rozgrywkę, z drugiej strony…
Minusy:
- …może się wkraść pewne zmęczenie serią, gdyż “Army of the Dead” nie zmienia rewolucyjnie tego tytułu;
- Dokuczliwa losowość;