Lata prohibicji w Stanach Zjednoczonych to temat równie inspirujący i ciekawy, co kontrowersyjny. Z jednej strony myśl która kierowała twórcami 18. poprawki do Konstytucji Stanów Zjednoczonych była słuszna; w praktyce jednak dała rozwinąć się mocno zorganizowanej przestępczości. Lata 20′ w USA wytworzyły stereotyp wytwornego gangstera, który prowadzi pełne emocji życie. Klimat ten przybliża nam gra “Scarface 1920”, do której miałem okazję zasiąść.
Przy pierwszym kontakcie miałem oczywiste skojarzenia z grą “Ojciec Chrzestny” – ten sam klimat, mechanika kontroli terenów, no i elegancko wykonane modele gangsterów. Szybko jednak przekonałem się, że to tytuł znajdujący się na drugim biegunie ciężkości. “Scarface” to dużo głębsze i bardziej rozbudowane podejście do tematu gangsterki i niebezpieczeństwa z jakim wiążę się ta “profesja”. Gra jest mocno nastawiona na rywalizację, ale także pewne mechaniki same każą graczy, którzy zbyt lekkomyślnie podeszli do rozgrywki.
“Scarface” korzysta głównie z mechanik budowania talii i kontroli terenów. Karty pozwolą wykonać akcje na planszy, jednak do ich odpalenia niezbędni będą gangsterzy, tych będziemy pozyskiwać z ulic Chicago, korzystając z 3- stopniowego toru rekrutacji. Wraz z postępem gry do talii będziemy mogli dorzucać nowych sojuszników, którzy także zapewnią nam odpowiednie kombosy, jeśli zagramy ich z kartą o wskazanym symbolu. Zagrywanie kart w naszej kolejce również jest bardzo ciekawe i odbywa się na zasadzie realizowania planu – wybieramy ile kart chcemy zagrać, dzięki czemu możemy skumulować siłę naszej akcji i aktywować dodatkowe zdolności. Specjalnym bloczkiem będzie karta naszego Bossa, który różnicuje rozgrywkę, gdyż każdy z graczy otrzymuje innego szefa. Zapewnia on zasoby w zależności od stopnia ulepszenia, ale także pozwala 3-krotnie wykonać wybrane akcje specjalne przypisane do jego postaci. Charakter bossa niejako determinuje strategię jaką mamy obrać, jednak nie wymusza na graczu by szedł z góry ustaloną ścieżką. Wydaje się, że każda strategia może doprowadzić do zwycięstwa, a zdolności naszego szefa gangu mogą w tym tylko pomóc. Warto tu też wspomnieć o planszetce gracza, która zapewnia ulepszenia, jak zwiększenie liczby kart na ręku, poprawienie naszych zdolności rekrutacji, czy zamieni jedną z naszych lokacji na klub nocny. Każde usprawnienie poprawia także statystyki naszego bossa, którego figurkę poruszamy po odpowiednim torze. Bardzo przyjemna mechanika, która pozwala nam wyraźnie odczuć, że umacniamy swoje przestępcze imperium.
Drugim teatrem działań będzie plansza, gdzie wyślemy naszych zakapiorów. Będą mogli udać się do półświatka, który zapewnia nowe karty, jak i ludzi, jednak wejście tam z reguły kończy się pobytem w więzieniu. Co do pola więzienia to jest ono po prostu kolejnym obszarem, z którego możemy odzyskać nasze figurki za pomocą innych zasobów, niż tych których używamy na torze rekrutacji. Gangsterzy dużo będą działać na planszy gdzie przejmować będą obszary i dokonywać sprzedaży nielegalnych towarów, jak chociażby tematycznie wpleciony tu alkohol. Innym sposobem wykorzystania zasobów ludzkich jest posłanie ich na pole władz, tak aby negocjować wydostanie naszych kumpli z więzienia, ustanowić nowe biznesy w swojej dzielnicy, czy może też wpłynąć na szefa policji aby odpuścił nieco naszemu gangowi. Dostępnych jest wiele akcji, które świetnie wpisują się w klimat gry.
Gra jest mocno wredna o czym przekonujemy się na każdym kroku. Wiele naszych działań ukaranych będzie postępem na torze przestępczości, co kojarzy mi się z migoczącymi gwiazdkami w GTA. Im wyżej na nim jesteśmy, tym bardziej władze zaalarmowane będą naszymi występkami. Kiedy znajdziemy się na szczycie policja zmuszona będzie interweniować i przeprowadzić nalot, który występuje tu w formie losowego wydarzenia o negatywnych skutkach dla graczy. Czasem będzie to kara pieniężna, utrata ludzi lub też zarekwirowanie naszych towarów. Oczywiście karty te bywają bardzo sytuacyjne, a ich ciężar bywa bardzo niezbalansowany. Niektóre naloty ogołocą nasze imperium, a inne zabolą niczym ukłucie komara – słowem, lepiej być przygotowanym na najgorsze. Oczywiście ciężar kary też zależeć będzie od stopnia naszego uwikłania w przestępczy świat, co daje nam sposób aby łagodzić negatywne skutki wydarzeń. Muszę przyznać, że to bardzo fajne rozwiązanie, które zmusza nas do optymalizacji ruchów i kontrolowania pozycji na torze ścigania.
Trudnością jaka szybko rzuca się w oczy jest próg wejścia. Wiele kart z długimi opisami, do tego dodatkowe ulepszenia, multum akcji z których ciężko na początku wskazać te najbardziej korzystne, no jest tutaj nad czym się głowić. Początkującym zdecydowanie ciężko będzie umiejętnie dobierać akcje, czy zagrywać plany tak aby wyciągnąć z rozgrywki maksimum, chociaż i tak nie jest to niezbędne aby uzyskać dobry wynik końcowy. Odpowiednie zbudowanie talii będzie dawało nam spore pole do popisu, jednak przy tym będziemy musieli mieć na podorędziu paru dziarskich gangusów, którzy w naszym imieniu załatwią brudne interesy na mieście. Sam miałem sytuację, w której straciłem dostęp do figurek, wobec czego miałem związane ręce, mimo posiadania całkiem sensownych kart.
Nie byłbym sobą gdybym nie wspomniał o wykonaniu gry, bo wiadomo że kupuje się głównie oczami, zwłaszcza tytuły z Kickstartera. Otrzymujemy mnóstwo plastiku rozpoczynając na figurkach graczy, kończąc na zasobach, którymi są tu pistolety i beczki. Plansze graczy wykonano z grubego kartonu z wgłębieniami, w których umieszczamy akrylowe znaczniki, dzięki czemu całość nie rozjeżdża nam się w trakcie gry. Plansza zaprojektowana jest bardzo klimatycznie i wyraźnie oznaczono na niej wszystkie istotne dla graczy obszary. Wyjątkiem może być mapa Chicago i podział na regiony, który wygląda jak nudny rzut na mapę z obrysowaniami. Ciekawostką jest tutaj pierścień bossa, który jest przechodni i zapewnia graczom konkretne profity. Grafiki na kartach są różnorodne, a i kreska bardzo realistyczna. Wszystko posiada swoje dedykowane organizery i wypraski, dzięki czemu elementy nie będą walać się po pudle.
Podsumowując, rozgrywka w “Scarface” to było bardzo ciekawe i emocjonujące doświadczenie. Co prawda przytłoczyła mnie początkowo liczba akcji, czy rozkminianie najbardziej optymalnych ruchów, ale zaliczam to spotkanie do bardzo udanych rozgrywek. Umiejętnie połączono tu mechaniki area control i deck bulildingu, a przy okazji dodano ciekawy motyw z zagrywaniem planów. Czekam na kolejne moje posiedzenie z tym tytułem i na bardziej świadomą rozgrywkę. Jeśli również zainteresowani jesteście grą z negatywną interakcją, mocno wredną, a przy okazji bazującą na wspomnianych mechanikach, to polecam zapoznać się osobiście.