Cześć! Tym razem nie Bartek, a Kuba ze strony KubaGra. Planszówkami interesuję się już od ponad 3 lat, a blog powstał 2 lata temu w marcu. Najczęściej w domu gram w gry rodzinne, bo młodszy brat najbardziej je lubi. Ja natomiast preferuję gry cięższe i abstrakcyjne, a moimi faworytami w tych kategoriach są Scythe, Azul i Sagrada.
Pomyślałem, że grą rodzinno – strategiczną jest Wyspa Skye, którą dzisiaj przedstawię 🙂 Wcielamy się w jeden z pięciu klanów, które walczą o władzę nad tytułową wyspą. Gracze będą podczas rozgrywki rozwijali swoje tereny za pomocą kafelków, aby osiągnąć większe zyski i punkty. Je natomiast, będziemy kupować i i sprzedawać innym graczom. Losujemy trzy, a za zasłonką decydujemy, co chcemy usunąć i jakie ceny dajemy za posiadane kafle. Gracze zgodnie z ruchem wskazówek zegara będą kupowali kafle i dokładali do swoich terenów podzamkowych – jeśli jakiś kafel gracza nie został kupiony, może dołożyć go do swoich terenów. Musi jednak odrzucić monety, dzięki którym wyznaczył cenę kafla! Każdy kafelek posiada jakieś budynki, zwierzęta czy zwoje, które przynoszą punkty – są one potrzebne, aby zwyciężyć.
Dlaczego wybrałem tą grę? Jest bardzo prosta, ale wymaga sporej ilości kombinowania. Wykonanie gry też jest świetne – nie mogę się niczego przyczepić. Najbardziej w grze podoba mi się jej poziom regrywalności – gra jeszcze nam się nie znudziła, a uwierzcie, zagraliśmy w nią wiele partii. Przed rozpoczęciem rozgrywki losujemy cztery żetony punktacji z puli szesnastu, które za każdym będą punktować w różnej kolejności, za różne rzeczy.
W Wyspę Skye można zagrać praktycznie z każdym. Z rodzicami, dziadkami, rodzeństwem, dziećmi czy drugą połówką. Sprawdza się świetnie w swojej kategorii. Godna polecenia pozycja!
Dzięki za wpis gościnny 🙂 Mam nadzieję, że dzięki tej propozycji częściej będziecie odwiedzać stronę Planszą po Łapkach i szukać nowych, planszówkowych inspiracji. To naprawdę świetne miejsce!
Za gościnny wpis dziękuję Kubie z blogu “Kuba Gra”
